Add products by adding codes
LUDWIG GORANSSON Oppenheimer 3LP Orange
- Vinyl, 3LP, Album, Indie Retail Exclusive, Orange Vinyl
„Oppenheimer” Christophera Nolana okazał się absolutnym hitem. Nie było to zaskoczeniem, gdyż Nolan od lat serwuje nam takie produkcje, które miażdżą zarówno kinomaniaków, jak i krytyków. Z jednej strony jest to film gęsty i duszny, z drugiej pasjonujący. Uwielbiam podejście reżysera i jego piękny umysł, którego wytwory nas przytłaczają, ale też jego wizje potrafią wejść do głowy na długi czas.
Nie zapomnę jak po seansie „Incepcji” wyszedłem oszołomiony z kina i idąc podziemnym parkingiem zastanawiałem się: a jeśli wszystko to jest jedynie fikcją? Może wydawać się to głupie, ale z drugiej strony właśnie na tym polega siła obrazu, który wtedy zobaczyłem. Nie wspomnę o tym jak beret zryły mi jego pierwsze długometrażowe produkcje. Zarówno „Śledząc”, jak i „Memento” były po prostu „wow”. Nienawidzę spoilerowania, dlatego jeśli nie widzieliście tych filmów, to polecam je bardzo i nic więcej nie zdradzę.
Podobnie było z jego „Batmanami”, w których w pewnym sensie odczarował tę postać. Ukazał mrok zawarty nie tylko w głównym bohaterze, ale też w jego przeciwnikach. Kocham Jokera w wykonaniu Jacka Nicholsona, ale to właśnie Joker Nolana, w którego wcielił się nieodżałowany Heath Ledger był tym psychopatą o jakim śniłem. Ukazał całą tę anarchię, której właśnie Joker od zawsze był symbolem, przynajmniej dla mnie. Nigdy jednak nie przepadałem za kinem historyczno-wojennym. Mogę zostać teraz wyklęty, ale „Dunkierka” mnie nie zachwyciła. Od strony technicznej, wiadomo, to mistrzostwo świata. Jednak wolałem coś bardziej abstrakcyjnego, jak chociażby wspomniana „Incepcja”.
Czy „Oppenheimera” wrzucam do tego worka? Nie. Ten film to trochę inna bajka. Nie napiszę, że jest to jego najlepsze dzieło, a takie opinie spotkałem, ale na pewno zrobił na mnie wielkie wrażenie. Nolan genialnie bawił się czasem, rozwijając masę wątków. Natomiast zmiany zachodzące w Robercie Oppenheimerze oraz rosnące w nim poczucie winy tworzą niesamowity nastrój. Oczywiście wielka w tym zasługa genialnego Cilliana Murphy’ego, który wcielił się w tę postać. Jednak też nie jest to zwykłe kino historyczne. Naukowy język czasami sprawiał, że gubiłem się w dialogach, ale no nie będę udawał, że jestem umysłem ścisłym. Jednak czasami wydaje mi się, że popadając w zachwycie nad Murphym, czy samym Nolanem ludzie zapominają o innym bohaterze tego filmu i tej produkcji.
Ludwig Göransson, bo o nim mowa, to uznany kompozytor muzyki filmowej. Jego dzieła to chociażby „Creed”, „Mandalorian” czy też „Black Panther”. Jego współpraca z Nolanem nad „Oppenheimerem” nie była ich pierwszą kooperacją. Panowie spotkali się już za sprawą filmu „Tent”. Jak widać, ich artystyczne porozumienie było na tyle owocne, że Nolan zaprosił go do pracy nad kolejnym filmem. Wydaje mi się, że Ludwig postanowił tutaj stworzyć coś mniej nachalnego, a bardziej klimatycznego. W przypadku „Oppenheimera” idealnie bawił się tym zimnym, wręcz industrialnym klimatem całego filmu. Nie oznacza to, że mamy tutaj do czynienia tylko i wyłącznie z bardziej elektronicznym, czy drone'owym brzmieniem. Jest jednak tego znacznie mniej niż we wspomnianym „Tencie”.
Orkiestracje, mimo że są tutaj w sumie minimalistyczne, idealnie podkreślały emocje zawarte w obrazie. Głównym instrumentem klasycznym są tutaj skrzypce i to na nich Ludwig skupił się najbardziej. Jednak też moim zdaniem genialnie operował ciszą, z której uczynił zarówno coś pięknego, jak i przytłaczającego. Można powiedzieć, że Göransson miał znacznie trudniejsze zadanie niż np. Hans Zimmer, z którym Nolan współpracował wielokrotnie. Dlaczego? „Oppenheimer” nie jest zwykłym filmem historycznym, czy też biograficznym. Jest w tym całym obrazie element thrillera, czy też dramatu psychologicznego i muzyką musiał wyciągnąć te wszystkie emocje oraz zawrzeć je w tych dźwiękach. Uważam, że udało mu się to wykonać bezbłędnie.
Wiem, że dziś Oskar czy Grammy nie znaczą tyle co kiedyś, ale jednak w tym wypadku wyróżnienia są słuszne. Nie napiszę, że jest to muza, która spodoba się nawet tym, którzy filmu nie widzieli lub im się nie podobał. Ten album i ten soundtrack to nieodłączna część tego obrazu, bez której nie byłby on taki sam.
Tracklista:
A1 Fission 4:38
A2 Can You Hear The Music 3:34
A3 A Lowly Shoe Salesman 3:34
A4 Quantum Machanics 3:00
A5 Gravity Swallows Light 3:30
B1 Meeting Kitty 5:47
B2 Groves 3:03
B3 Manhattan Project 3:01
B4 American Prometheus 2:37
B5 Atmospheric Ignition 3:28
C1 Los Alamos 2:38
C2 Fusion 3:55
C3 Colonel Pash 4:57
C4 Theorists 3:14
C5 Ground Zero 4:20
D1 Trinity 7:52
D2 What We Have Done 5:45
D3 Power Stays In The Shadows 4:10
E1 The Trial 5:32
E2 Dr. Hill 4:23
E3 Kitty Comes To Testify 4:52
E4 Something More Important 3:25
F1 Destroyer Of Worlds 2:54
F2 Oppenheimer 2:16