Add products by adding codes
REVEREND KRISTIN MICHAEL HAYTER Saved! LP
- Vinyl | LP | Album
Przed nami Kristin Hayter, czyli moim zdaniem jedna z najbardziej unikatowych artystek ostatnich lat. Potrafi jak nikt stworzyć mistyczny klimat przy jednoczesnym dołowaniu słuchaczy. W projekcie Lingua Ignota przerażała nas, wzruszała, ale też zabierała prosto w piekielną otchłań. Jej krążek „Caligula” był doskonały. To też jeden z tych albumów, po których nie mogłem dojść do siebie. Uważam, że jest wybitny i nie można przejść obok niego obojętnie.
Po pierwszym odsłuchu ta muzyka kojarzyła mi się z dokonaniami Diamandy Galas czy Dead Can Dance, ale w wydaniu dla seryjnych morderców. Nie był to zbiór piosenek, było to wyrzucenie z siebie całej żółci i agresji do otaczającej rzeczywistości. Czuć w tym było brak stabilności i jednoczesną bezsilność oraz błaganie o wybawienie, czy też śmierć. Na naszych oczach artystka rozdrapywała stare rany i wraz z nią wchodziliśmy w mroczny świat pełen myśli samobójczych i walki z samą sobą. Była to opowieść bez dobrego zakończenia. Jedyne co nas tam spotkało to egzystencjalny ból, który będzie nas trawił do końca, tak jak piekielny ogień. W tej industrialno-neoklasycznej muzie ukryła całe palety emocji. Jej wokale balansujące między klasycznym śpiewem, a histerycznym, pełnym cierpienia wrzaskiem, podbijanym przez przestery tylko jeszcze bardziej uwypuklały koncept tego albumu.
Wszystko zostało zbudowane na bazie sacrum i profanum. Z jednej strony artystka jawiła nam się jako postać pełna dobra i łagodności, a z drugiej jako opętana wiedźma wypluwająca z siebie grzechy tego świata. Jej pozostałe albumy, czyli debiut „All Bitches Die” oraz ostatni „Sinner Get Ready” to również genialna muza. Muzycznie, tekstowo i wokalnie znów zabierała nas w rejony pełne mroku, ale też pojawia się pewna nadzieja, przynajmniej na „Sinner”. Był to również album, który zakończył projekt Lingua Ignota. Hayter zakończyła projekt, gdyż nie mogła kontynuować dalej tej kreacji ze względu na ciężar, który w nim zawarła. Każdy numer był dla niej czymś w rodzaju katharsis, które przechodziła po związku z Alexisem Marshallem. Wokalista Daughters okazał się sadystą, który katował ją i gwałcił, a muzyka była dla niej ucieczką i jednoczesnym oczyszczeniem po całym syfie, który z nim przeżywała. Zakończenie związku było jej nowym początkiem, dlatego też postanowiła również zakończyć Lingua Ignota, które kojarzyło jej się z tym czasem i bólem, który ją w tym momencie trawił.
Zmieniając nazwę na Reverend Kristin Michael Hayter zrestartowała swoją artystyczną karierę i podobnie jak w życiu prywatnym, zaczęła od nowa. Muzycznie jednak nie odeszła zbyt daleko. Nadal jesteśmy w mistyczno-religijnych klimatach. Jest to w pewnym sensie kontynuacja „Sinner Get Ready", ale w zupełnie innej muzycznej stylistyce. Hayter zagłębiła się w świat muzyki gospel oraz country. Przetworzyła te gatunki przez swoją osobowość i wyczucie, dlatego też „Saved!” nie jest albumem lekkim i przyjemnym. Jest w tym nadal ten diabelski posmak, ale w wydaniu bagiennym. Co to znaczy?
Kiedy pierwszy raz odpaliłem ten album, czułem się jakbym przeniósł się na jakieś bagna południa Stanów sprzed 100 lat. Postarzenie tego materiału to genialny zabieg. Te wszystkie trzaski i szumy potęgują nastrój grozy, który jest sprytnie wmieszany w ten tytuł. Sama okładka natomiast wygląda jak fotografia wykopana w jakiejś opuszczonej szopie, w której mieszkali ludzie zajmujący się okultyzmem. Otwierający album „I’m Getting Out While I Can” z tymi dziwnymi efektami wciągniętej taśmy czy „Nothing But the Blood of Jesus” to absolutny strzał w dziesiątkę. Miałem wrażenie jakbym słuchał czegoś w rodzaju taśm z Evil Dead, które właśnie budzą demony mieszkające w lesie.
Reszta albumu to również absolut, zarówno pod względem klimatu, jak i muzy. Mam wrażenie, że Kristin nadal trawi swoje traumy, gdyż jej głos w tych numerach ma w sobie olbrzymie pokłady bólu i strachu. Jest w tym jakaś ukryta histeria i smutek. Wystarczy odpalić mój ukochany numer, czyli „Idumea”, a usłyszymy kobietę, która nadal skrywa w sobie coś mrocznego i przytłaczającego. Fakt, jest w tym jakaś nadzieja, ale bez światełka w tunelu, przynajmniej ja go tam nie widzę. Wszystkie te dźwięki łańcuchów, czy lekko rozstrojonych instrumentów które słyszymy chociażby w singlowym „All of My Friends Are Going to Hell” również podbijają ten nastrój. Można wysnuć wnioski, że Kristin jest jakby nadal niewolniczką tego wszystkiego co ją spotkało, ale ciągle walczy. Pomimo tego przytłaczającego i lekko upiornego klimatu, Hayter w całym tym mroku potrafi stworzyć przepiękne melodie. Przykładem tego jest chociażby poruszający „The Poor Wayfaring Stranger” oraz kończący album „How Can I Keep From Singing”.
„Saved!” to bardzo udany „debiut”, który podobnie jak jej inne projekty, jest bardzo ciężki w odbiorze. Jednak kiedy wnikniemy w ten świat, to uwierzcie mi – nie będziecie chcieli wracać do swojej rzeczywistości. Ktoś również może powiedzieć, że zachwycam się jakimiś jękami i plumkaniem, no i spoko. Ja jednak wybieram twórczość Kristin Hayter.
Tracklista:
A1 I'm Getting Out While I Can
A2 All Of My Friends Are Going To Hell
A3 There Is Power In The Blood
A4 Idumea
A5 I Will Be With You Always
A6 Precious Lord, Take My Hand
B7 May This Comfort & Protect You
B8 The Poor Wayfaring Stranger
B9 Nothing But The Blood
B10 I Know His Blood Can Make Me Whole
B11 How Can I Keep From Singing