Add products by adding codes
TOOL Undertow 2LP
- Vinyl | 2LP | Album
„Undertow” to debiut jednego z największych metalowych progresywnych bandów naszych czasów. Album ten pokazał jak dojrzałymi muzykami są panowie z Toola. Band miał na swoim koncie demówki w postaci „72826” oraz Opiatową Epkę. Fani, którzy z dnia na dzień pojawiali się na horyzoncie zastanawiali się, co będzie dalej. Zespół nie spuścił z tonu i nagrał album doskonały. Ten krążek to ideał, a każde kolejne wydawnictwo Toola tylko potwierdzało wielkość tej nazwy.
No, może oprócz ostatniego „Fear Inoculum”, ponieważ słuchanie tego albumu w dużych ilościach prowadzi do nowotworu lub bezpłodności. Ale żarty na bok – zostajemy w 1993 roku i przy albumie „Undertow”. Już początek tego krążka w postaci „Intolerance” to muzyczna petarda. Maynard udowodnił tu, że już w tym momencie był w czołówce ówczesnej sceny metalowej. Zresztą ich muza miała też specyficzny vibe. Byli inni i właśnie ta inność rozkochała w sobie tłumy. Jedną nogą stali w tym grunge’owym brudzie lat 90., który nie obawiał się flirtu z alternatywnym metalem. Ich muza była ciężka, dołująca, ale miała też w sobie duszę złotej ery progresywnego czy psychodelicznego rocka.
Kolejny numery, czyli „Prison Sex” idealnie pokazuje ich inność. Keenan swoim wokalem wprowadza nas w emocje kryjące się w tym tekście. Reszta kapeli jest jak zwykle na najwyższym poziomie. Gitarowe zagrywki Adama, wysunięty do przodu bas Paula, no i charakterystyczna gra Carey'a na perce. W tym momencie chciałbym zaznaczyć, że jeśli muzycy Rush chcieliby kiedykolwiek zagrać ostatni koncert, czy tribute dla Neila, to właśnie Danny powinien tam zabębnić. To, co ten gość robi w tym bandzie od lat to mistrzostwo. Nawet na ostatnim beznadziejnym albumie, to on jest jego najjaśniejszym punktem. Potwierdzeniem jego feelingu i techniki jest również mój ulubiony „Crawl Away”. Co to jest za numer... Zniszczył mnie za pierwszym razem, kiedy usłyszałem ten album i po czasie nic się w moim odbiorze nie zmieniło. Pogmatwana perka, psychodeliczne gitary, no i ten wokal! Największy problem chyba mam z hitem tego krążka. Ultra kultowy „Sober” wydawał mi się zawsze zbyt prosty, zbyt banalny, mimo że bardzo go lubię. Kiedy jednak zestawiałem go z „Crawl” czy „Swap Song” był fajny. Chociaż serio tekstowo, to absolut, a to w jaki sposób Maynard go zaprezentował te liryki, to już zupełnie coś niesamowitego.
Nie ma na tym krążku słabych momentów, czy przestrzelonych pomysłów. Czy „Undertow” to muzyczne arcydzieło? Nie ulega wątpliwości jednak to, że jest to doskonały album, który wyznaczył kierunek wielu innym zespołom. Kolejnym albumem (zatytułowanym „Ænima”) potwierdzili swoją klasę i właśnie tam stworzyli swoje pierwsze, ale nie ostatnie arcydzieło. Uwielbiam wszystko co nagrali do „10,000 Days” i wracam do tych płyt co jakiś czas i zawsze, ale to zawsze, odkrywam w nich coś nowego. Magia? W ich przypadku bardziej kosmos, ale i tak jest cudownie...
Tracklista:
Α1 Intolerance
Α2 Prison Sex
Α3 Sober
Β1 Bottom
Β2 Crawl Away
Β3 Swamp Song
C1 Undertow
C2 4°
C3 Flood
D1 Disgustipated