Dodaj produkty podając kody
ALICE IN CHAINS Black Gives Way To Blue 2LP
- Vinyl, 2LP, Album
Oczekiwania były olbrzymie. Kiedy Alice In Chains ogłosili, że nagrywają album fani stanęli na baczność i cali w emocjach oczekiwali na premierę. Sam stałem w tym szeregu i odliczałem dni do premiery. Fani oczywiście walczyli między sobą, że to jak Nirvana bez Kurta, że Jerry Catrell świetnie radzi sobie solo.
Osobiście nie krzyczałem, że bez Layne'a to nie ma sensu. Dla mnie zespół to zespół i nawet bez tak ważnego "elementu" trzeba dać komuś szansę. Jerry Cantrell udowodnił na albumie "Degradation Trip", że Alicja to w gruncie rzeczy jego umysł, a trasa reaktywacyjna z DuVallem, który zresztą wspierał również Jerryego na solowej trasie okazała się naprawdę sporym sukcesem. Dlaczego więc Jerry jako założyciel kapeli miałby nie ruszyć tego jeszcze raz? Podobało mi się również to, że pomimo nacisków ze strony programów typu "Rockstar" Panowie nie poszli drogą na szukanie wokalisty z castingu, jak zrobiło to np. INXS.
Tak, czy inaczej Alicja powróciła na dobre. Nie ma co ukrywać, że ten album był dla nich sprawdzianem: być, albo nie być. Panowie musieli udowodnić, że bez legendarnego wokalisty nadal ten band ma sens. Nie pamiętam już dokładnie jak wyglądała promocja, wywiady, ale pamiętam, że pierwszy singiel w postaci "Check My Brain" zarówno mnie zachwycił, jak i zdziwił. Było w nim to coś co przenosiło mnie w ten duszno-narkotyczny klimat ich muzy, ale refren wydawał mi się zbyt pogodny. Później dotarły do mnie newsy o udziale w projekcie Eltona Johna oraz o tytule "Black Gives Way to Blue", który pasował mi idealnie. Uważałem również, że William sprawdził się idealnie w roli wokalisty, bardzo fajnie uzupełniał się z Jerrym, którego było znacznie więcej niż kilka lat wstecz.
W dniu premiery dosłownie biegłem do domu z albumem w dłoni. Był to wczesny poranek, bo jeden z moich ukochanych bandów zaskoczył mnie powrotem i wreszcie trzymam ich najnowszy album! Przed odpaleniem krążka wziąłem głęboki wdech i rozpocząłem celebrację! Po pierwszych dźwiękach "All Secrets Known" byłem zachwycony. Nie było to kopiowanie tego co było kiedyś, a mimo wszystko wiedziałem, że nadal mam do czynienia z TYM zespołem. Każdy kolejny utwór po prostu wgryzał się w mój umysł i rozdzierał duszę na strzępy. Było w tym mnóstwo mroku, ale przyznam się Wam, że to co słyszałem podobało mi się i podoba bardziej niż kultowy album z psem w postaci "Alice In Chains". William radził sobie idealnie, a prawdziwa ekstaza natomiast przyszła w okolicy "A Looking In View". Ja pier... co to za numer. Gitary to taki szlam, takie błoto, że po prostu morda się cieszy. Wspomniane harmonie wokalne DuValla i Cantrella to poezja, która moim zdaniem sprawiła, że gdzieś tam Layne Staley uśmiechnął się i pokiwał głową.
Podobnie było z moim ukochanym "Acid Bubble" oraz "Private Hell". Ten drugi to już wokalny majstersztyk. Bardzo fajnie wypada również zamykający wszystko numer tytułowy z udziałem Eltona, który w pewnym sensie odstaje od reszty. Nie jest przytłaczający gitarowy track, to po prostu ballada, a raczej pożegnanie się z przyjacielem, z którym Jerry dzielił scenę przez wiele lat. Fortepian Eltona daje mu pewną zwiewność, eteryczność, zadumę, ale też pogłębia smutek zawarty w tekście. Mimo to jest w tym pewna nadzieja, że jeszcze wszystko może się udać i pomimo przeciwności losu musimy iść dalej.
Uważam, że jest to jeden z lepszych powrotów w historii muzyki rockowej. Alice In Chains udowodnili tym albumem, że nadal potrafią stworzyć muzykę pełną emocji i piękna. Pomimo udanej solowej trasy i płyty Cantrella mam nadzieję, że Alice In Chains jeszcze nas zachwyci kolejną porcją doskonałej muzy.
Tracklist:
A1 All Secrets Known
A2 Check My Brain
A3 Last Of My Kind
B1 Your Decision
B2 A Looking In View
C1 When The Sun Rose Again
C2 Acid Bubble
C3 Lesson Learned
D1 Take Her Out
D2 Private Hell
D3 Black Gives Way To Blue