Dodaj produkty podając kody
ALICIA KEYS Keys 2LP
- Vinyl | 2LP | Album
Alicie Keys to już ikona oraz symbol współczesnej muzyki rnb, czy też ogólnie współczesnego solu. Nie ma co ukrywać, że swoje największe sukcesy i najlepsze albumy ma już za sobą, ale pomimo nie zawsze zachwycających recenzji nie przerywa nagrywać, co bardzo cieszy miliony fanów na całym świecie. Jej debiut "Songs in A Minor" (2001) oraz dwójka - "The Diary of Alicia Keys" (2003) to klasyki, czy to się komuś podoba czy nie. Te album znał i zna każdy. Grammy, MTV, wszystko należało do niej. Jednak kiedy dziś patrzymy na to wszystko i czytamy wywiady z tego okresu, to nie sposób nie zauważyć przytłoczenia i presji w której żyła Keys. Zresztą sama mówi o tym, że specjalnie zrobiła sobie małą przerwę przed nagrywaniem trzeciego albumu, który również uważam za kawał dobrego neo soulu. Myślę, że Alicia i jej twórczość wpisuje się idealnie w kanon takich artystek jak chociażby Angie Stone. Co to oznacza? W skrócie, zrobiły swoje i teraz nagrywają, ale tak naprawdę nie muszą tego robić. Nie znaczy to, że zarówno Alicia czy wspomniana Angie nagrywają beznadziejne albumy, nic z tych rzeczy. Jednak apetyt fanów rośnie z płyty na płytę, zwłaszcza jeśli serwuje się im "doskonałość" jedną po drugiej. Uważam, że jej najlepszy album, pomijając ten klasyczny okres to zdecydowanie "HERE" (2016). Alicia wróciła tam do swojego stylu, nie było wypełniaczy, było to na co czekaliśmy. Efekt końcowy był super, więc i często wracałem do tej płyty z przyjemnością. Kolejny album, czyli "Alicia" już nie wywołały u mnie takich emocji. Było poprawnie, ale tylko poprawnie i może bez większego pomysłu. "Keys" jest swoistą kontynuacją poprzedniego albumu, jest jednak jedno "ale". Jest tu więcej zabawy konwencją, więcej ciekawych pomysłów. Już samo to, że album składa się z dwóch części (originals i unlocked) świadczy o tym, że Alicia wybrała sobie inną drogę na tym krążku. Originals to klimaty bliskie jej natury, mamy tutaj soul, trip hop oraz klimatyczne wokale. Unlocked to natomiast impreza, taneczne parkiety, co pewnie jest połączone z lockdownem i całym covidowym syfem. Moim ulubionym fragmentem tego krążka jest zdecydowanie numer "Best Of Me (Oryginals)", który ma w sobie potężny vibe Sade, więc ja jestem kupiony z automatu i nawet dla tego jednego numeru muszę mieć ten album na swojej półce. Cóż... fani "Alicji" będą zachwyceni, Ci którzy oczekują np. "Songs in A Minor 2.0" będą znużeni. Ja natomiast jestem na tak i kupuje ten album, gdyż jest w tym nie tylko vibe Sade we wspomnainym numerze, ale też pewna oryginalność i poszukiwanie, które cechowało chociażby Prince'a. Właśnie! Prince... Wydaje mi się, że okładka jest bardzo w jego stylu, a szczególnie jego ostatnich krążków. No cóż, nie ma co gadać, trzeba słuchać, bo materiał naprawdę jest godny uwagi.
Tracklist:
Originals
Plentiful 3:08
Skydive 3:04
Best Of Me 3:59
Dead End Road 3:32
Is It Insane 6:21
Billions 3:19
Love When You Call My Name 3:37
Only You 3:15
Daffodils 4:33
Old Memories 2:59
Nat King Cole 3:39
Paper Flowers 3:24
Like Water 3:57
Interlude 1:25
Unlocked
Only You 3:11
Skydive 3:03
Best Of Me 3:43
Lala 4:31
Nat King Cole 4:05
Is It Insane 4:27
Come For Me 3:29
Old Memories 3:52
Dead End Road 3:32
Love When You Call My Name 3:15
Daffodils 3:04
Billions 3:00