Dodaj produkty podając kody
ANOHNI AND THE JOHNSONS My Back Was a Bridge for You to Cross LP WHITE VINYL
- Vinyl | LP | White
Przyznam się, że odrobinę zapomniałem o Anohni i jej muzyce. Nie wiem dlaczego tak się stało, bo kiedyś byłem fanem jej twórczości. W duetach wypadała fenomenalnie, dlatego pewnego dnia przyszedł czas, aby dać szansę jej macierzystej formacji. Kiedy usłyszałem pierwszy album Antony and the Johnsons byłem zafascynowany ich muzą i postacią nie tylko samej Anohni, ale i Antony'ego.
W tej muzie były emocje, które można było czerpać garściami. Okładka również była jak z innego świata. Było w tym wszystkim coś przerażającego, ale też smutnego i nostalgicznego. Takie numery jak chociażby „Atrocities”, „River Of Sorrow” czy „Cripple and the Starfish” to coś wspaniałego. To, w jaki sposób Anohni opowiadała te historie w tle wzruszających dźwięków towarzyszącego zespołu, było naprawdę niesamowite. Ich każdy kolejny album był dla mnie przejawem wielkiej wrażliwości oraz artyzmu. Zresztą każdy, kto chociaż raz słyszał fragmenty „I Am a Bird Now” czy genialnej koncertówki „Cut the World”, wie o czym mówię.
Jednak to właśnie ich debiut pozostał ze mną na stałe. Było w nim coś magicznego, coś co sprawiało, że każdy numer był niczym katharsis. Czułem tu miłość do Bowie’go, do Reeda, ale też teatralność, która tylko uwypuklała smutek i problemy poruszane w tych piosenkach. W 2015 roku, o ile się nie mylę, działalność kapeli została zawieszona. W tym samym czasie Anohni poinformowała, że ma w planach wydanie solowego albumu „Hopelessness”. W tym samym również roku dokonała coming outu jako osoba transseksualna i też w tym momencie, jeśli dobrze pamiętam, pojawiło się imię Anohni. Byłem bardzo ciekawy co ta zdolna wokalistka wyczaruje solowo.
Album oczywiście zauroczył mnie od pierwszych dźwięków. Było jej bliżej do Björk czy nawet do alternatywnego, basowego grania, niż do barokowej teatralności The Johnsons. Singiel promujący album, czyli „Drone Bomb Me” katowałem ile tylko mogłem. Podobnie było również z „4 Degrees” oraz „I Don't Love You Anymore”. Jednak pomimo całego zachwytu jakoś nasze drogi się rozchodziły. EPka, którą wydała później, umknęła mojej uwadze i tak to się skończyło. News o powrocie The Johnsons również po mnie spłynął.
Jednak genialna okładka na której widnieje „Black Marsha”, czyli trans/drag ikona i działaczka Marsha P. Johnson przykuła moją uwagę. Pisano, że ten album, to tribute dla muzyki soul, dla Niny Simone i innych wielkich artystów i artystek, którzy zmieniali ten gatunek. Faktycznie, po wysłuchaniu „It Must Change” nie sposób się z tym nie zgodzić! Genialny numer, utrzymany w konwencji, ale jednocześnie mający sznyt charakterystyczny dla Anohni. Zabrzmi to śmiesznie, ale czułem się podobny, jak gdy słuchałem debiutu „Antony and The Johnsons”. Była i jest w tym ta sama magia i smutek mieszający się z romantyzmem.
Zostałem zniszczony numerem „Rest”. Bluesowa gitara, surowy klimat i narastające emocje w głosie Anohni sprawiły, że możecie wierzyć lub nie, ale miałem ciarki. Genialny numer, nic dodać, nic ująć. Uważam, że „My Back Was A Bridge For You To Cross” to album wybitny, ale też bardzo osobisty. W pewnym sensie, ten zespół znów zadebiutował i zrobił to równie genialnie, jak za pierwszym razem. Nikt tak jak oni nie potrafi opowiadać o kruchości życia, o naszych codziennych wzlotach i upadkach. Bardzo dobrze, że wrócili bo dopiero po wysłuchaniu tego krążka zrozumiałem jak bardzo mi ich brakowało.
Tracklist:
1. It Must Change
2. Go Ahead
3. Sliver Of Ice
4. Can’t
5. Scapegoat
6. It’s My Fault
7. Rest
8. There Wasn’t Enough
9. Why Am I Alive Now?
10. You Be Free
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!