Dodaj produkty podając kody
DURAN DURAN Rio LP
- Vinyl | LP | Album
Duran Duran poznałem wiele lat temu. Przez zupełny przypadek odkryłem numer „Save a Prayer” i zakochałem się w tym klimacie. Poczytałem sobie trochę, cóż to za band. Posprawdzałem to, co znalazłem – czy to w internecie, czy u znajomych – i byłem jeszcze bardziej zachwycony. New romantic, pop, alternatywny rock – było tam wszystko. No, może prawie wszystko... Nie było tam tego numeru, więc poszukiwania trwały dalej.
Wreszcie dorwałem album, z którego pochodził ten utwór, i oszalałem na ich punkcie jeszcze bardziej. Okładka „Rio” była cudowna. Było w niej coś popartowego, co kojarzyło mi się z Warholem, dlatego też byłem ciekawy, co takiego ukrywa się za uśmiechem modelki z okładki. Wiedziałem, że według zapowiedzi „Rio” miało być ich opus magnum, esencją ich grania i najbardziej przemyślanym albumem. No i faktycznie – był to materiał doskonały. Ale chyba największy sentyment mam i tak do „Notorious”.
Tak czy inaczej, cała przygoda z tym albumem rozpoczyna się od utworu tytułowego. Jest w nim lekka psychodela ukryta w syntezatorach, ale też genialne melodie w wokalu Simona, no i oczywiście ten charakterystyczny funkowy vibe. Cały ten imprezowy klimat kawałka nie był rażący – nie było w nim tej plastikowej produkcji lat 80. Czuć było wysmakowanie i to, że panowie dokładnie wiedzieli, co chcą uzyskać.
Oczywiście motywem przewodnim całego krążka są kobiety – i powiedzmy, zdobywanie ich serc. Zresztą wystarczy wczytać się chociażby w tekst genialnego „Hungry Like the Wolf”. Przy okazji tego numeru znów zwracam uwagę na funkowe ciągoty basisty Johna Taylora. Jego partie na tym albumie to poezja – i chyba najlepsze linie basowe, jakie nagrał pod szyldem Duran Duran. To oczywiście moje zdanie, ale serio – są na pozór proste, czasem klangowane, ale zawsze w punkt i zawsze podbijają cały numer.
Każdy kawałek coraz bardziej wkręca nas w ten album i pokazuje, że wspomniany Simon Le Bon to po prostu wokalna bestia. Może nie ma tu wycieczek na miarę soulowych śpiewaków, ale do tej muzy pasuje idealnie. Fajnie operuje swoim głosem i ma naprawdę ciekawą barwę. Fragmenty „New Religion”, gdzie dorzuca różne wokalne smaczki, czy końcówka „Hold Back the Rain”, pokazują, że należał do ścisłej czołówki popowych wokalistów tego okresu.
Jednak, tak jak wspomniałem na początku – moim ukochanym fragmentem pozostaje „Save a Prayer”. Genialna synthowa ballada, która czaruje cudownymi partiami klawiszy Nicka Rhodesa. To nie tylko jeden z moich ulubionych numerów Duran Duran, ale też jedna z lepszych ballad lat 80. i kropka!
Dzięki temu albumowi Duran Duran uzyskali status megagwiazdy, co przełożyło się oczywiście na sprzedaż płyt i koncertów. Uważam jednak, że mimo iż w czasach MTV byli królami, to ich mega kariera umarła wraz z końcem lat 80. Wraz z nadejściem lat 90. wszystko się jakoś rozmyło. Co prawda nagrali świetne krążki, jak „Duran Duran” (tzw. Wedding Album) z 1993 roku czy „All You Need Is Now” z 2010, ale ogólnie bywało raczej słabo. Awantury w zespole, odejścia muzyków – wszystko to przełożyło się na jakość muzyki. Nie zmienia to jednak faktu, że lata 80. i albumy nagrane w tym okresie to prawdziwe perły, które po prostu trzeba znać.
Tracklist:
A1 Rio 5:39
A2 My Own Way 4:51
A3 Lonely In Your Nightmare 3:52
A4 Hungry Like The Wolf 3:40
A5 Hold Back The Rain 3:59
B1 New Religion 5:31
B2 Last Chance On The Stairway 4:18
B3 Save A Prayer 5:33
B4 The Chauffeur 5:12