Nie wiem, czy jakakolwiek reedycja roku 2022 będzie w stanie przebić "Older". Kiedy popatrzymy na ceny pierwszego i jedynego wydania tego albumu, to... WOW! Dlaczego tyle to trwało? Plotka głosi, że wznowienie tego albumu miało nastąpić w zeszłym roku, ale zawirowania wydawniczo-covidowe przesunęły wszystko o rok.
Osobiście uważam, że George Michael był artystą kompletnym i unikatowym. Jego pierwsze trzy, solowe albumy to popowy klasyk oraz dla mnie swoista "trylogia", będąca zapisem zmian następujących w jego życiu. Jego debiut, czyli "Faith"(1987), był strzałem w dziesiątkę oraz istną kopalnią hitów. Był to też początek pięknej, solowej "opowieści". George już tutaj zdradzał fascynacje muzyką z wytwórni Motown, czy też lżejszym, lekko popowym jazzem oraz r'n'b.
Kolejny album, czyli "Listen Without Prejudice Vol. 1" (1990), to przede wszystkim "Freedom! 90", którego klip stał się jednym z czołowych obrazów MTV lat 90-tych i przyczynił się do popularyzacji tzw. supermodelek. Jeśli chodzi o całość, to mieliśmy tutaj już więcej soulu, niż popu. Jednak prawdziwa kulminacja tej "emocjonalnej trylogii" przyszła w roku 1996.
Dla mnie "Older" nie był i wciąż nie jest zwykłym albumem. Jest to bardziej intymna spowiedź artysty, który pomimo niespełna 33 lat przeżył i widział wiele, ale o tym za chwilę...
George prace nad tym albumem rozpoczął w 1993 roku. Nie śpieszył się z komponowaniem. Sam, powoli tworzył cały materiał i szukał nowych, muzycznych inspiracji. Jeśli spojrzymy na "Older" przez pryzmat drugiego albumu, to tak naprawdę nie dostrzeżemy tutaj drastycznych zmian. Jest jazzowo, jest soulowo, jest popowo, czasami trip-hopowo, ale wszystko to jest bardziej stonowane i wyważone. Każdy tych utworów niesie w sobie cząstkę bagażu emocjonalnego, który George zgromadził przez ostatnie lata. Już otwierający album, genialny "Jesus To a Child" to swoiste pożegnanie się z przyjacielem, kochankiem Michaela-Anselmo Feleppem, który zmarł na AIDS. Był to wstrząsający moment w życiu artysty, którego odzwierciedleniem jest właśnie ten numer.
Dla mnie ten album, to dla mnie przede wszystkim utwór tytułowy. Jest on swoistą tekstową wizytówką tego wydawnictwa. W pytaniu, które George zadał na początku tego numeru-"Strange don’t you think I’m looking older?", czai się smutek, ale też pogodzenie się z tym, co było. Czy więc "Older" jest opisem życiowych doświadczeń, dzięki którym stajemy się "starsi"? Uważam, że jak najbardziej tak. Wszystko od coming outu, aż po utraconą miłość sprawiło, że George stał się mocniejszy, bardziej odporny na to, czym jeszcze zaskoczy go życie.
Jednak ten album nie jest cały czas balladowy i dołujący. Michael dawkuje nam wszystko w bardzo wyszukany i wysmakowany sposób. Wystarczy odpalić takie numery jak "Fastlove, Pt. 1", czy "Star People". Krytycy kręcili nosem na te piosenki, że niby psują nastrój tego albumu, ale ja uwielbiam te numery i tyle! Idealnie przełamują nostalgie i smutek na płycie.
Ten album dla Michaela to symbol wolności nie tylko osobistej, ale też artystycznej. Natomiast dla mnie "Older" to jeden z najważniejszych albumów lat 90-tych oraz jeden z najbardziej osobistych albumów w historii muzyki pop. Uważam, że jest to też kwintesencja twórczości Georga Michaela, który niestety odszedł od nas zbyt szybko.
Szymon.
ALBUM DOSTĘPNY RÓWNIEŻ W WERSJI 3LP + 5X CD.