Dodaj produkty podając kody
METALLICA Death Magnetic 2LP
- Vinyl | LP | Reissue
Jak ten czas zapie... leci. Od premiery tego krążka minęło ponad 16 lat. Wydaje mi się, jakby to było wczoraj, no ale… Na Death Magnetic czekałem z wypiekami na twarzy. Po kontrowersyjnym St. Anger fani zastanawiali się, co będzie dalej. W którym kierunku ruszy kultowa Meta? Ja osobiście należę do nielicznej grupy fanów, którzy lubią St. Anger. Nie był to album idealny, ale wydaje mi się, że wtedy jeszcze chcieli i kombinowali. Gdyby skrócić te kompozycje, dodać jakieś "mini" solówki – tak jak robią to teraz na koncertach – mielibyśmy prawdopodobnie ich najbardziej metalowy album od lat. Metallica na Death Magnetic postanowiła jednak zrobić krok wstecz i wrócić do thrashowych korzeni. Choć zawsze ceniłem ich za to, że próbowali nowych rzeczy, to jednak granie w stylu …And Justice for All czy Ride the Lightning to po prostu metalowa poezja. Dlatego jako fan zespołu byłem podekscytowany tym powrotem do klasycznego brzmienia.
Kiedy ogłosili, że na płycie pojawi się trzecia część The Unforgiven, emocje sięgnęły zenitu. Odświeżałem stare albumy, przygotowując się na premierę. Gdy w końcu usłyszałem pierwszy singiel The Day That Never Comes, byłem pełen nadziei. Czuć było klimat lat 80., choć miałem wrażenie, że próbują stworzyć One 2.0. Nie przeszkadzało mi to, bo kawałek miał swoją moc, mimo nieco cringe’owego teledysku. Jednak gdy w końcu Death Magnetic trafił w moje ręce, poczułem się nieco zdezorientowany. To faktycznie album w stylu dawnych krążków, ale jednocześnie coś mi w nim zgrzytało. The Unforgiven III kompletnie mnie rozczarował – brakowało głębi i emocji, które tak ceniłem w poprzednich częściach. Powiem wprost: była to najsłabsza odsłona tej serii i nie miała startu do tego, co Panowie budowali wcześniej. Produkcja też nie była najlepsza – brzmienie było plastikowe, a instrumenty zlewały się w jedno. Uważam, że Rick Rubin totalnie spieprzył sprawę i przez płaską produkcję cały materiał potężnie na tym ucierpiał. Niedawno wpadł mi w ręce wywiad z Rubinem, w którym mówił, że produkując płyty Slayera w latach 80., celowo unikał brzmienia w stylu Mety, bo według niego ich albumy były najgorzej zrealizowanymi w muzyce metalowej. Mhm, więc Death Magnetic to dla niego esencja metalu? Jeśli tak, to chyba mamy inny gust. Zresztą sama postać Rubina jako producenta to dla mnie trochę przerost formy nad treścią. Fajnie opisał to Geezer Butler w swojej autobiografii, wspominając pracę Rubina nad 13 Black Sabbath. Tak czy inaczej, master wersji dorzuconej do Guitar Hero brzmi o niebo lepiej. Dlaczego więc na główną wersję albumu wybrano bardziej przytłumione i płaskie brzmienie? Nie mam pojęcia.
Mimo wszystko, po tylu latach Death Magnetic nadal się broni. Choć brakuje tu metalowego "mięsa", numery z tego krążka wciąż dają radę. Cyanide, Broken, Beat & Scarred czy mój ulubiony All Nightmare Long to solidne petardy. Refren w All Nightmare Long miażdży i szkoda, że Meta tak rzadko gra go na koncertach. Czas działa na korzyść tej płyty i chyba teraz leży mi nawet bardziej niż kiedyś, choć nadal nie mogę znieść nijakości The Unforgiven III i tej dziwacznej produkcji. Pomimo że nie jest to album idealny, to chyba najbardziej przypomina złote czasy zespołu i pozostaje najlepszym krążkiem z ery Trujillo na basie. Moim zdaniem jest znacznie ciekawszy niż 72 Seasons czy Hardwired…. Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się wznowienia z lepszym brzmieniem, a sama Metallica pójdzie w stronę krótkich, mocnych numerów jak Lux Æterna, bo takie petardy wychodzą im teraz najlepiej.
Tracklista
That Was Just Your Life
The End Of The Line
Broken, Beat & Scarred
The Day That Never Comes
All Nightmare Long
Cyanide
The Unforgiven III
The Judas Kiss
Suicide & Redemption
My Apocalypse
Metallica - płyty winylowe, płyty CD i merch
Nie będzie przesadą jeśli powiem, że Meta to najpopularniejsza i chyba największa kapela metalowa na świecie. Powstali w 1981 roku, dwa lata później wydali swój debiut "Kill' Em All", który nie tylko zachwycił fanów na całym świecie, ale też stworzył nowy gatunek – thrash metal! Następne albumy czyli "Ride The Lighting" (1984) oraz "Master Of Puppets" (1986) to już miazga totalna. Niestety w 1986 w wypadku zginął Cliff Burton (bass), czyli jeden z najbardziej innowacyjnych basistów metalowych ever. Jakby wyglądała muza Mety gdyby nadal żył?
Tego nigdy się nie dowiemy. Zespół kontynuował działalność z nowym basistą. Szeregi Mety zasilił Jason Newsted, który zadebiutował najpierw na EP "Garage Days Re-Revisited" (1987), a następnie na kultowym "And Justice For All" (1988). Do dziś dnia brzmienie basu na tym albumie, a raczej jego maksymalne wyciszenie budzi kontrowersje w środowisku fanów. Tak, czy inaczej album to kompletny majstersztyk i klasyka, która już bardziej klasyczna nie może być. Metallica nakręciła też pierwszy klip w swojej karierze (chociaż kiedyś muzycy upierali się, że nigdy tego nie zrobią) promując ten album do numeru "One". Trasa promująca album okazała się również olbrzymim sukcesem. W tym samym czasie MTV również rosło w siłe, to te czasy kiedy była tam muzyka, więc "One" rownież biło rekordy popularności. Metallica zabrała się za nagrywanie kolejnego albumu pod okiem producenta Boba Rocka. W 1991 roku wydali swój "Czarny Album" o tytule "Metallica". Zespół zaprezentował bardziej melodyjne oblicze, mamy tutaj mniej rozbudowane kompozycje. Jest to wejście Mety do świata totalnego mainstremu. Każdy singiel był hitem, trasa koncertowa biła rekordy popularności. Jej zapisem było klasyczne wydawnictwo koncertowe, czyli "Live Shit: Binge & Purge" (1993).
Zespół ściął włosy i zaczął komponować nowe numery. Ścięcie włosów dla starych fanów było symboliczne, oznaczało dla nich ugrzecznienie wyglądu oraz muzyki. Tak też się stało. Zespół wydał dwa albumy "Load" (1996) oraz "ReLoad" (1997). Łagodne, komercyjne brzmienie, czy nawet numery country. Wielu starych fanów odwróciło się od zespołu, jednak przyszło wielu nowych. Są to bardzo dobre albumy, inne ale trzymają poziom. Nastąpiła kolejna zmiana w składzie. W 2001 roku zespół opuścił Jason, będący zmęczony zespołem, oraz wiecznymi awanturami z innymi muzykami. Mimo to w 2003 roku wyszedł nowy album Metallicy, najbardziej kontrowersyjny, czyli "St. Anger".
W tym samym roku do zespołu dołączył nowy basista Robert Trujillo, jednak w studiu bass dograł Bob Rock. Robert wystąpił na dvd z próbą zespołu, na którym grają cały materiał z St. Anger. DVD było dołączone jako bonus do albumu CD. Robert zadebiutował jako pełnoprawny muzyk dopiero w 2008 na bardzo dobrym albumie "Death Magnetic". Zespół wrócił do kompozycji bardziej rozbudowanych, tak jak na "And Justice For All" jednak sporo mu brakowało do formy zespołu z tego okresu. Mimo wszystko był i jest to bardzo dobry album. W 2011 roku doszło do kolejnego kontrowersyjnego projektu Metallicy. Wspólny abum z Lou Reedem "Lulu". Kto słyszał ten wie co się tam dzieje. W tym samym roku zespół wydał też EP "Beyond Magnetic". Zawierała ona 4 nowe numery, które nie weszły na "Death Magnetic". Ich ostatni studyjny album ukazał się w 2016, a nazywa się "Hardwired...To Self Destruct". Było to podwójne, a w wersji deluxe potrójne wydawnictwo. Do każdego numeru zespół zrealizował teledysk. Album zyskał uznanie fanów i krytyków. Na chwilę obecną zespół komponuje nowe numery, oraz czeka na powrót do koncertowania ze względu na odejście Jamesa na odwyk. W tym czasie w naszym sklepie możecie uzupełnić lub uzbierać dyskografię Metallicy na płytach winylowych lub płytach cd, które posiadamy w rewelacyjnych cenach. Zapraszamy!