Dodaj produkty podając kody
PINK FLOYD Pink Floyd at Pompeii - MCMLXXII 2LP
- Vinyl, LP, Album, 180g, Gatefold
No i stało się! Ile to lat toczyły się dyskusje: "Kiedy wreszcie Floydzi wydadzą Pompeje?!". Apetyt wzmagały liczne, ostatnie wydania ich archiwalnych koncertów, czy to z ery "Dark Side", czy też Knebworth 1990. Oczywiście radość fanów była niesamowita, ale tak naprawdę nadal czekaliśmy na główne danie. Tak, fani byli ciągle "zmuszani" do kupowania bootlegów, czy to na CD, czy też na winylach TEGO koncertu. Szału jakościowego nie było, ale mimo wszystko kultowy występ mógł stanąć obok innych płyt mistrzów w domowej kolekcji. Sam chyba mam dwie wersje – co prawda na jakichś beznadziejnych CD-Rach, ale mam!
Tak naprawdę już gdzieś podskórnie straciłem wiarę w oryginał. Co prawda na otarcie łez David Gilmour zaserwował nam solowy koncert w Pompejach, ale to zupełnie inny klimat i inne emocje. Nawet kiedy Floydzi zmienili wydawcę na Sony, również nie myślałem, że jestem tak blisko tej "przełomowej" chwili. Szczerze, wydawało mi się, że znów otrzymamy jakieś wznowienia rocznicowe na kolorowych winylach w wersji super-duper audiofilskiej z puklem włosów Rogera zatopionym w świecącym labelu. Jednak, jak widać, ludzie z Sony widzieli czym tak naprawdę żyje floydowska społeczność i czego naprawdę oczekuje.
"Live At Pompeii" w reżyserii Adriana Mabena z okazji rocznicy powraca nie tylko do kin, ale też na nośniki, o których ludzie śnili. Sony, ze stoickim spokojem, niczym Dario ze "Ślepnąc od świateł", oznajmiło nam: "Mamy dla Was upragnione LP, a i CD też może być... A jak trzeba, to i Blu-ray, i DVD się znajdzie, proszę Państwa". No i super, o to chodzi! Całość filmu została zremasterowana z oryginalnego 35 mm negatywu z 1972 do jakości 4K. Czyli nie da się lepiej. Wszystko to wpływa na nadanie większej głębi i przejrzystości obrazu, z jednoczesnym zachowaniem klimatu oryginału.
Tak naprawdę nigdy nie zapomnę, kiedy to pierwszy raz obejrzałem ten koncert, film na DVD. "Live At Pompeii - Director's Cut" poraziło mnie niesamowicie. Już nawet nie chodzi o samą muzykę, a o ten klimat, o te ujęcia, w których ukryta była mistyczna wręcz aura tego miejsca. Brak publiczności potęgował ten nastrój jeszcze bardziej. Floydzi, niczym starożytni bogowie, tworzyli muzyczny wszechświat na naszych oczach. Ich psychodeliczne dźwięki idealnie współgrały z opustoszałymi Pompejami. Pomimo iż Pompeje z jednej strony są królestwem śmierci, oni znów wypełnili to miejsce życiem. Stanęli na ziemi, na której rozegrała się jedna z największych katastrof w dziejach ludzkości, i stworzyli tam jeden z najgenialniejszych koncertów, spektakli w historii rocka.
Ktoś może powiedzieć, że tak naprawdę panowie byli tam jedynie chwilę i zarejestrowali tylko trzy numery, więc bez przesady. W sumie racja. Jednak pompejskie wykonania "Echoes", "A Saucerful of Secrets" i "One of These Days" mają w sobie coś niesamowitego. Jest w tym zaduma, pustka, ale też sztuka godna tego miejsca. Właśnie ta wersja "Echoes" jest dla mnie najdoskonalszą wersją tego monumentalnego numeru. Cały czas widzę Davida, który ze swojej gitary wydobywa dźwięki wypełniające opustoszały amfiteatr. Nawet kiedy słucham wersji studyjnej tego kawałka, przed oczami mam freski i rzymskie słońce, które oświetlało całą ekipę Floydów.
Natomiast to, co wydarzyło się przy "A Saucerful of Secrets", zahacza o geniusz i muzyczny absolut. Wszystkie te kakofoniczne rozjazdy Floydów w tym numerze idealnie odzwierciedlają to, co prawdopodobnie działo się w umysłach tych ludzi, których życie zabrał potężny, bezlitosny Wezuwiusz. Panika, ból, lęk przed śmiercią – a wszystko to potęgował i nadzorował maestro Roger Waters. Niczym anioł śmierci, waląc w gong, odliczał ostatnie sekundy życia mieszkańców tego miasta. Jednak każde cierpienie ma swój kres. Subtelna końcówka tego utworu i wokaliza Davida to właśnie ten moment. Jest w tym pewne wybawienie i jednocześnie pożegnanie się z życiem oraz pogodzenie ze swoim losem. Ile razy oglądałem ten fragment i ile razy odkrywałem go na nowo – nie mam pytań. Nie wyobrażam sobie innego numeru, który tak idealnie zobrazowałby ten czas i ten moment.
Pomimo iż pozostała część koncertu została odegrana w Paryżu, nie wyłamuje się z całego schematu i klimatu tego projektu. Powiem Wam szczerze, że za pierwszym razem, jako małolat, nie wyłapałem, że panowie przenieśli się do francuskiego studia. Co prawda mogłem się domyślać chociażby po tym, że Richard w trakcie "spektaklu" traci zarost, ale emocje towarzyszące mi w tym momencie nie pozwalały na zajmowanie się pierdołami. Po prostu chłonąłem to, co widzę i słyszę. Wszystkie te migawki lawy czy też inne ujęcia z Pompejów stworzone przez Mabena idealnie wpasowały się w całość projektu.
Zresztą, wystarczy odpalić "Set the Controls for the Heart of the Sun". Przez wiele lat właśnie ten numer, obok wspomnianego "A Saucerful...", był dla mnie wizytówką tego koncertu-filmu. Momenty, w których otoczony mrokiem Wright gra swoje partie na tle zmumifikowanych zwłok, zawsze wywołują u mnie ciarki. Jest to jeden z moich ukochanych numerów Pink Floyd i jednocześnie utwór, który jest wizytówką Masona. Transowość jego perkusji w tym momencie otoczona została jeszcze niepowtarzalnym klimatem i wybrzmiała znacznie mocniej.
Nie można również pominąć legendarnego wykonania "Seamus" z gościnnym udziałem... psa. Dlaczego jednak Floydzi tak naprawdę nie odegrali wszystkiego w Pompejach? Niestety finanse i możliwości, którymi w tym czasie dysponowali, nie pozostawiły im innego wyboru. Podobno zespół nie był zadowolony z całego obrotu sprawy, ale uważam (chyba nie tylko ja), że i tak wyszło genialnie!
Mam nadzieję, że Sony trzyma jeszcze kilka takich asów w rękawie. Na chwilę obecną jednak nie ma co marudzić – tylko cieszyć się, że wreszcie mamy to, na co czekaliśmy.
Tracklista:
LP 1
Strona A
1. Pompeii Intro
2. Echoes - Part 1
3. Careful With That Axe, Eugene
Strona B
1. A Saucerful of Secrets
2. Set the Controls for the Heart of the Sun
LP 2
Strona A
1. One of These Days
2. Mademoiselle Nobs
3. Echoes - Part 2
Strona B
1. Careful With that Axe, Eugene - Alternate take
2. A Saucerful of Secrets - Unedited