Dodaj produkty podając kody
PJ HARVEY Stories From The City, Stories From The Sea LP
- Vinyl | LP | Album |
Z muzą PJ Harvey pierwszy raz zetknąłem się na fali orania dyskografii Nicka Cave’a. Ich wspólne nagranie – „Henry Lee” – spodobało mi się na tyle, że postanowiłem sprawdzić, co jeszcze do zaoferowania miała jego ówczesna partnerka. W tamtym czasie moją alternatywną świętą trójcę tworzyły Björk, Fiona Apple… i brakowało tylko jeszcze jednej kobiety do kompletu. No to proszę bardzo – do słuchawek poleciało „Dry”, potem „Is This Desire?”. Czy zostałem rozłożony na łopatki? Niekoniecznie. Ale przynajmniej wiedziałem, z czym mam do czynienia.
Już miałem ruszyć dalej w swoje muzyczne poszukiwania, aż tu nagle – klip do świeżego wówczas „This Is Love”. Prosty, niby nic wielkiego, ale zrobił na mnie totalne wrażenie. PJ ubrana cała na biało, z Telecasterem, z dekoltem do pępka i spojrzeniem jak z filmu drogi. Zero przesady, a jednak czysty ogień. Siedziałem przed TV jak zahipnotyzowany – i nie, nie przez to, że zobaczyłem kawałek cycka. To był ten „attitude”. Ten klimat, który sprawia, że masz ochotę zapalić papierosa, nalać sobie whisky i po prostu trwać. Była w tym zadyma, ale też absolutna klasa.
Jak opętany zacząłem szukać płyty, z której pochodził ten numer. Internet wtedy był marzeniem, portfel młodego człowieka – wiadomka, raczej pusty, więc trzeba było kombinować. W końcu dorwałem kasetę „Stories From the City, Stories From the Sea” i mój walkman zapłonął! Totalna miłość od pierwszego riffu. Nie było tam słabego momentu – i nie ma go do dziś. Lata mijają, a ten album siedzi w moim sercu elegancko jak ulubiona czarna koszula.
Już na starcie PJ udowadnia, że jest prawdziwą rockową divą. „Big Exit”, który – wbrew tytułowi – otwiera album, to bomba. A ten refren? „Baby, baby ain't it true / I'm immortal when I'm with you” – siedzi mi w głowie zawsze, gdy tylko spojrzę na okładkę tego krążka. Dalej jest równie pysznie: „Good Fortune”, „A Place Called Home” – świetne tracki, które spokojnie mogłyby podbijać listy przebojów, a jednocześnie wciąż mają alternatywną duszę.
PJ nie zwalnia – „Kamikaze” to jeden z tych numerów, przy których perkusja wali jak szalona. Miazga. A potem – bardziej intymnie – „Beautiful Feeling”, nagrany wspólnie z Thomem Yorkiem. Wchodzi na rejony Radioheadowe, nie da się ukryć, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Jest w tym niepokój, jest potworny smutek. Ten track to jak patrzenie na dogasający płomień – wiesz, że zaraz zapadnie mrok, ale nie możesz oderwać wzroku. Absolutny geniusz.
Czy to jej najlepszy album? Dla wielu tak. Ale osobiście wyżej stawiam „White Chalk”. Tam PJ rozwaliła moją duszę na kawałki. Mimo to „Stories…” to album genialny, który śmiało można postawić w jednej linii z największymi tytułami współczesnej alternatywy. Gdyby go nie było – świat byłby po prostu uboższy.
Tracklist:
Big Exit
Good Fortune
A Place Called Home
One Line
Beautiful Feeling
The Whores Hustle And The Hustlers Whore
This Mess We're In
You Said Something
Kamikaze
This Is Love
Horses In My Dreams
We Float