Dodaj produkty podając kody
RED HOT CHILI PEPPERS Uplift Mofo Party Plan LP
- Vinyl, LP, Album
Wreszcie, wreszcie coś innego niż wytarte do granic możliwości Californication czy Stadium Arcadium! Na takie wznowienie czekałem od lat! Uwielbiam Red Hotów całym sercem. To bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów w mojej muzycznej edukacji. Flea przez wiele lat, obok Butlera z Sabbath i Jasona z Mety, był moim ukochanym basistą, a Anthony to po prostu frontman idealny! To właśnie oni są dla mnie trzonem tego zespołu i to oni trzymają wszystko w kupie. Nie raz się z nimi "kłóciłem", obrażałem, aby później i tak znów rzucić się w ich punkowo-funkowe ramiona. Wkurzało mnie to, że stali się bardziej popowi. Z punkowych dzikusów, kochających LSD i inne "suplementy diety", stali się ikoną "normikowego" rocka prosto z Open’era. Jednak kto się czubi, ten się lubi, no...
Do One Hot Minute tak naprawdę łykam ich albumy bez popitki. Dalej bywało różnie, ale już nawet wybaczyłem im ostatnie dwa albumy, które, no, nie leżą mi zbyt mocno. Największy sentyment mam jednak do wczesnych płyt. Pierwsze krążki RHCP, jakie dostałem w prezencie w okresie szkoły podstawowej, to właśnie The Uplift Mofo Party Plan oraz moje ukochane Mother’s Milk. Dziś, jak się już domyślacie, skupimy się na pierwszym z wymienionych tytułów.
Zacznę od tego, że mam wrażenie, iż ludzie serio zapomnieli o początkach tego zespołu. Nawet najwięksi fani obecnego RHCP zaczynają mówić o nich jako o muzycznym geniuszu dopiero w kontekście Blood Sugar Sex Magik. Cała reszta zauważa ich obecność od Californication. Kiedy mówi się o takich tytułach jak Freaky Styley czy numerach w stylu True Men Don’t Kill Coyotes z debiutu, następuje cisza. Nic w tym dziwnego, gdyż – tak jak wspomniałem – wielu słuchaczy zwróciło na nich uwagę dopiero po 1991 roku. Panowie stali się w tym okresie częstymi bywalcami MTV i popularnych rozgłośni radiowych. John Frusciante, czyli syn marnotrawny tego zespołu, stał się TYM gitarzystą i wielu słuchaczy wiąże ten band tylko z jego brzmieniem i płytami nagranymi z nim w składzie.
W gruncie rzeczy zgadzam się z tym, że Fru był tym pierwiastkiem, którego RHCP potrzebowało, ale nie można zapominać, kogo zastąpił! Hillel Slovak, proszę państwa, był nie tylko oryginalnym gitarzystą tego zespołu, ale też prawdziwym geniuszem tego instrumentu. Ten album, który niestety był ostatnim tytułem, jaki nagrał z RHCP, jest tego dowodem. Kto wie, jak brzmiałoby RHCP, gdyby Hillel nie przegrał walki z heroinowym nałogiem w 1988 roku. Co prawda, jest to takie samo gdybanie jak: "Co by było, gdyby Cliff Burton nie wsiadł do tego busa?", no ale... Prawda jest taka, że Slovak był bardziej zadziorny w swojej grze, bardziej surowy niż Fru. Nie był co prawda takim technikiem, ale jego surowość i punkowy sznyt idealnie pasowały do tego, co RHCP w tamtych czasach prezentowało.
Nigdy nie zapomnę, kiedy pierwszy raz puściłem ten album na domowej wieży. Pierwsze riffy Fight Like a Brave – i z automatu stałem się fanem tego albumu, jak i całego zespołu. Panowie trafili tymi dźwiękami w tę nutę, której w tamtym czasie moje dziecięce serce potrzebowało. Podobnie było z Me and My Friends, Skinny Sweaty Man oraz cudownym Backwoods. Zresztą, jeśli mam być szczery, to te numery do dziś powodują, że muszę skakać bez koszulki jak małpa po pokoju. Oprócz zajebistego, punkowo-funkowego grania nad tym wszystkim unosił się taki narkotyczny, Hendrixowski duch. Dopiero z biegiem lat zacząłem wyławiać pewne smaczki tej na pozór prostej muzy i wszystkich tekstów Kiedisa. Do dziś nie mogę się nadziwić, że nikt nie wykręcił mi uszu, kiedy dumnie wraz z chłopakami nuciłem: I want to party on your pussy, baby... ze Special Secret Song Inside. No w sumie jest to zajebisty numer, więc okej!
Ogólnie brzmienie tego krążka i cały jego lekko hipisowski vibe są genialne. Każdy z tych numerów to dla mnie esencja RHCP i tyle. Fakt, nie ma tu hitów pokroju Under the Bridge, ale nie są potrzebne żadne radiowe przyśpiewki, kiedy ma się taki zestaw kipiących rock’n’rollem numerów. Uważam, że jeśli jest się fanem tego zespołu i nie ma się tego albumu w kolekcji lub, co gorsza, nigdy się go nie słuchało – to trzeba się wstydzić. Mam nadzieję, że teraz otrzymamy wznowienia kolejnych, niestety lekko zapomnianych krążków RHCP. Osobiście liczę na One Hot Minute, który również jest w mojej topce tego zespołu.
No nic, tylko się cieszyć, że wreszcie dostajemy coś ciekawszego niż kolejne wznowienia oklepanych krążków. Po cichu liczę, że Anthony, Flea, Chad i John jeszcze kiedyś wrócą do takiego grania lub przynajmniej dorzucą te numery do setlisty w większej ilości.
Płyta winylowa artysty RED HOT CHILI PEPPERS pod tytułem Uplift Mofo Party Plan. Produkt pochodzi z legalnej, oficjalnej dystrybucji i jest fabrycznie nowy.
Tracklista:
A1 Fight Like A Brave
A2 Funky Crime
A3 Me & My Friends
A4 Backwoods
A5 Skinny Sweaty Man
A6 Behind The Sun
B1 Subterranean Homesick Blues
B2 Special Secret Song Inside
B3 No Chump Love Sucker
B4 Walkin' On Down The Road
B5 Love Trilogy
B6 Organic Anti-Beat Box Band
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!